Jak już wcześniej wspomnieliśmy, Straż dla Zwierząt w Polsce jest organizacją non-profit a fundusze na jej prowadzenie przedstawiciele SdZ pozyskują: ze składek członkowskich, z darowizn ludzi dobrej woli, ze zbiórek publicznych, na piknikach rodzinnych promujących adopcję uratowanych zwierząt, w uczestnictwie na różnego rodzaju
W zamierzchłej przeszłości na terenach Polski spotkać można było takie duże dzikie koty jak lamparty, jaguary czy lwy jaskiniowe. Dziś jedyne rodziny kotowatych, na które możesz natknąć się na spacerach po lesie lub puszczy, to rysie i żbiki. A jednak małe koty domowe również mają w sobie wiele z nieposkromionych drapieżników! Czym różnią się dzikie koty w Polsce od twojego pupila? Które cechy zwierzaków przypominają o pokrewieństwie tych kocich gatunków? Gatunki dzikich kotów w Polsce Zanim opowiemy o podobieństwach i różnicach pomiędzy udomowionymi i żyjącymi na wolności drapieżnikami, warto bliżej poznać 2 gatunki dzikich kotów w Polsce. Bliski kuzyn dachowców, czyli żbik europejski Żbiki to zwierzęta niewiele większe od popularnych w Polsce kotów domowych. Osiągają one ok. 43–90 cm długości i ważą zwykle do 10 kg. Podobne rozmiary i masę ciała mają niektóre koty hodowlane, np. rasy maine coon lub koty brytyjskie. Żbiki możesz obecnie spotkać na terenach województw podkarpackiego i małopolskiego. Żyją one na obrzeżach lasów liściastych i mieszanych. Żbiki są samotnikami Zwierzęta te najbardziej aktywne są późnym popołudniem i o świcie. To wtedy odbywają polowania, obchodzą swój rewir i znaczą teren. Jest to dla nich niezwykle ważne, gdyż te dzikie koty są samotnikami. Żbiki żywią się małymi ptakami, gryzoniami, kretami i zającami. Sierść żbików jest gęsta, żółtawoszara z wyraźnymi ciemnymi pręgami. W Polsce ten gatunek podlega ścisłej ochronie. Rysie – największe koty w Polsce Drugim gatunkiem dziko żyjącym w Polsce jest ryś. Zwierzęta te średnio osiągają 55-75 cm długości i ważą do 30 kg. Futro rysia jest gęste, żółtopomarańczowe. Na całej długości ciała widoczne są ciemne cętki – ciemny jest także koniec ogona oraz charakterystyczne „pędzelki” na uszach. Te dzikie, duże koty spotkasz na terenie Puszcz Białowieskiej, Augustowskiej i Knyszyńskiej oraz w Karpatach. Obecnie liczebność wszystkich rysi w Polsce szacowana jest na ok. 200 sztuk. Co wspólnego mają dzikie zwierzęta i koty domowe? Czy twój kociak ma wiele wspólnego z dzikimi kotami w Polsce? Być może, kiedy patrzysz na drzemiącą właśnie na kanapie puchatą kulkę, wydaje ci się, że nie. To jednak tylko pozory: Tak jak dzikie koty w Polsce, tak samo twój mruczek ma przecież wrodzony instynkt łowcy! Czy wiesz, że każdy dziko żyjący kot jest na tyle drapieżny, że na polowanie wyrusza nawet kilkadziesiąt razy dziennie? Tak samo aktywne bywają również bezdomne koty. W domu możesz pomóc kociakowi zaspokoić jego instynkt w formie zabawy. Sprawdzą się w tym celu nakręcane myszy, kłębki wełny, małe piłeczki albo zabawki-wędki, którymi zachęcisz pupila do większej dzikie koty w Polsce odznaczają się terytorializmem. To samo dotyczy również zwierzaków domowych. Jak przedstawiciele występujących w Polsce ras znaczą swój teren i ostrzegają obcych przed wtargnięciem w jego granice? Najczęściej przy pomocy zapachów! Popularne jest znaczenie terenu moczem, ale też poprzez drapanie czy pocieranie. To dlatego kanapa lub krzesła w twoim domu noszą ślady pazurów pupila!Wszystkie koty, poza żyjącymi w stadach lwami, to samotnicy. Zwierzęta te lubią spędzać większość czasu jedynie we własnym towarzystwie. Kiedy więc twój pupil ucina sobie drzemkę w najdalszym zakątku domu albo nie ma ochoty na wspólną zabawę, nie obrażaj się! Najbardziej popularne koty domowe w Polsce Zastanawiasz się, które z ras kotów domowych są najpopularniejsze w Polsce? Najczęściej w mieszkaniach spotkać można, przypominającego swoim wyglądem dachowca, kota europejskiego. Jak wszystkie rasy hodowlane, wywodzi się on od najwcześniej udomowionych kotów nubijskich. Kot europejski ma krótką sierść, której umaszczenie może przybierać różne barwy. Jest inteligentny, towarzyski i odporny na większość chorób. Koty europejskie to zwierzęta nieduże – ich waga sięga do ok. 4 kg. Koty perskie Na drugim miejscu pod względem popularności znajdują się w Polsce koty perskie. Uwielbiają one spędzać czas na drzemkach – najlepiej na kolanach właściciela. Na ogół koty perskie są przyjazne i łagodne. Mają jednak skłonność do chorób układu oddechowego. Ich długa sierść wymaga także codziennej pielęgnacji. Sfinksy Trzecia najbardziej popularna w Polsce rasa kotów to sfinksy! Nie mają one futra – zamiast niego ich skórę pokrywa jedynie delikatny meszek. Z tego powodu sfinksy mogą, częściej niż przedstawiciele innych ras, zapadać na choroby skórne. Jeśli zdecydujesz się na hodowlę sfinksa, chroń swojego pupila przed silnym słońcem, które mogłoby poparzyć jego ciało. W zamian zyskasz inteligentnego przyjaciela, uwielbiającego spędzać czas w twoim towarzystwie. Koty domowe z dzikimi kotami w Polsce wbrew pozorom łączy wiele wspólnych cech. Warto pamiętać o tym, kiedy zdecydujesz się przygarnąć pod swój dach zwierzaka tego gatunku. Łatwiej będzie ci wówczas zrozumieć jego zachowanie i zaspokoić potrzeby ulubieńca.
Lisy stawiają ślady podobne do małych psów, są jednak od nich dłuższe i węższe, a palce do siebie przylegają. Na odcisku widać również pazury. Tropy mają kształt elipsy, lekko zaostrzonej po jednej stronie. Środkowa opuszka ma trójkątny kształt. Zimą po świeżym opadzie śniegu widać ślady wleczonej kity. WILK SZARY W miastach tuż pod naszym nosem tętni życiem świat równoległy, zamieszkany nie tylko przez karaluchy, szczury i gołębie, ale też przez lisy, dziki, szopy pracze, a nawet papugi. Jakie zwierzęta można spotkać w miastach i co zrobić, by to sąsiedztwo nie było problemem wyjaśniają naukowcy z Zielonej Góry i Poznania."Nikogo nie zaskakuje, że w miastach w nocy można spotkać lisa, a na przedmieściach pasą się dziki. Ale coraz częściej zaglądają tam również inne zwierzęta. Na obrzeżach zaczynają się pojawiać ptaki drapieżne, np. krogulce. Zdarzają się też ssaki w naszej faunie niebezpieczne, jak jenoty czy szopy pracze" - opowiada w rozmowie z PAP Krzysztof Dudek z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego (IZ UP) w Poznaniu. Na obrzeża miast zwierzęta te ściąga dostępność pokarmu. Wyrzucane przez ludzi śmieci i niezabezpieczone śmietniki to pierwszorzędna stołówka. I choć dostępny w niej pokarm jest niskiej jakości, pozwala przeżyć w mieście łatwiej niż poza nim. Szop pracz. Fot. Fotolia Różnorodnym, często zaskakującym gatunkom obecnym w miastach jest poświęcona nowa książka - poradnik pt. "Zwierzęta konfliktowe w miastach", napisana przez Krzysztofa Dudka, prof. Piotra Tryjanowskiego - dyrektora IZUP oraz prof. Leszka Jerzaka - kierownika Katedry Ochrony Przyrody Uniwersytetu Zielonogórskiego. Publikacja dostępna jest online. Zwierzęta ciągną do miast między innymi dlatego, że łatwiej tam o kryjówki i miejsca lęgowe. "W terenie dzikim liczebność ptaków często ogranicza nie tyle dostępność pokarmu, co miejsce, gdzie można zbudować gniazdo - ukryte i zabezpieczone przed drapieżnikami. W miastach takich miejsc nie brakuje - szczelin w murach, załomów, zakrzaczeń. Dlatego ptaki mogą tu żyć w znacznie większych zagęszczeniach, niż na terenach niezurbanizowanych" - zaznacza Krzysztof Dudek. W przypadku mniejszych zwierząt ważny jest też fakt, że w miastach łatwiej jest odchować młode, bo mniejsza jest tam presja drapieżników. W efekcie miejskie populacje zwierząt często powiększają się szybciej, niż analogiczne grupy na terenach przyległych. I choć w miastach nie brak jest zagrożeń (takich jak ruch samochodowy czy koty) - ptaki radzą sobie tam znakomicie. W miastach systematycznie pojawiają się kolejne gatunki. Do takich nowości Krzysztof Dudek zalicza bociany czarne - gatunek dotychczas skryty, płochliwy, obecny tylko w leśnych ostępach. "Tymczasem w ostatnich latach bociana czarnego mieliśmy nawet w pobliżu naszego uniwersytetu, w Parku Sołackim, w centrum Poznania" - mówi biolog z IZUP. Kiedy Krzysztof Dudek poszukał w internecie doniesień z innych miast - okazało się, że bociany czarne systematycznie obserwowane są w kilku dzielnicach w Warszawie i w innych dużych miastach, gdzie żerują na stawach! Bocian czarny. Fot. Fotolia "Były też doniesienia, że w miastach, na terenach podleśnych, znajdowano żmiję zygzakowatą. Takie informacje budzą panikę wśród ludzi, którzy boją się węży w ogóle, a żmij w dwójnasób. Takie doniesienia są jednak stosunkowo rzadkie. I warto wiedzieć, że wąż w mieście to niemal na pewno zaskroniec. Nie trzeba się go bać" - mówi Krzysztof Dudek. Do ciekawostek faunistycznych należy papuga aleksandretta obrożna, coraz liczniejsza w miastach Europy południowej i zachodniej, która ostatnio daje się zauważyć także w polskich miastach. Dwa takie ptaki widywane są systematycznie np. w Luboniu pod Poznaniem. Zoologów z UP pytano nawet, czy ktoś może przyjechać i je odłowić. Aleksandretta obrożna. Fot. Fotolia Czy sąsiedztwo dzikich zwierząt może być dla ludzi niebezpieczne? "Niebezpieczne mogą być dziki, które wychodząc do miast dużymi grupami mogą powodować wypadki komunikacyjne - mówi Krzysztof Dudek. - Teoretycznie również lisy, nietoperze albo inne ssaki mogą przenosić wściekliznę, ale w rzeczywistości jest to zjawisko marginalne. Choroba ta jest co prawda obecna w środowisku naturalnym, ale do narażenia człowieka dochodzi niezmiernie rzadko. W ostatnich dziesięcioleciach było zaledwie kilka przypadków wścieklizny u ludzi". Dzikie zwierzęta za wszelką cenę unikają kontaktu z człowiekiem. "Spotykane w miastach lisy prędzej uciekną, niż zdołamy je zauważyć. Tak naprawdę ludzie częściej są narażeni na pogryzienie przez domowego psa czy kota, niż przez dzikie zwierzę" - mówi Krzysztof Dudek. Obecność zwierząt w miastach może jednak oznaczać konflikty. Ich przyczyną są jednak z reguły zachowania i strategie człowieka - zauważają biolodzy. Zwierzęta trafiają bowiem do miast głównie wtedy, gdy te intensywnie się rozrastają i wchłaniają dzikie dotychczas tereny. Niektóre zwierzęta - np. dziki czy lisy - sami ściągamy do miast, wyrzucając odpadki i nie zabezpieczając śmietników. "Choć w Świnoujściu stoją wielkie tablice informujące turystów, żeby nie dokarmiać dzików, stanowiących coraz większy problem - to ludzie i tak zostawiają bułki, żeby dzieci mogły z bliska zobaczyć dziki. Potem turysta wyjeżdża, a mieszkańcy zostają z dzikami" - mówi przyrodnik. Podobnie jest z gołębiami: jedni ludzie je dokarmiają, inni mają pretensje do władz miasta, że jest brudno. Krzysztof Dudek przypomina przeprowadzone w Zielonej Górze badanie ankietowe dotyczące nastawienia ludzi do gołębi. Okazało się, że połowa ludzi lubi je i dokarmia, a połowa ich nie znosi i chętnie by się ich pozbyła. Można powiedzieć, że Polacy są pod tym względem w ogóle podzieleni: części zwierzęta przeszkadzają, a część chce ich w miastach. I choć wprowadza się zabezpieczenia przed ptakami, np. siatki czy kolce - zawsze znajdą się ludzie, którzy będą sypać jedzenie. Gołąb. Fot. Fotolia Eksperci podkreślają, że w konfliktach na linii ludzie - zwierzęta, stroną poszkodowaną są zwykle tylko te drugie. Tak jest w przypadku nietoperzy - ssaków wręcz pożądanych w miastach, które z powodu działań człowieka tracą siedliska, a do tego są zabijane przez koty. Podobnie jest z pożytecznymi płazami. Choć ludzie w miastach specjalnie ich nie zwalczają, płazy i tak tracą w razie podejmowania inwestycji budowlanych, kiedy zajmowane są tereny zielone - naturalne miejsce ich życia. Tymczasem obecność zwierząt w miastach bywa dla nas zbawienna - piszą naukowcy. Ptaki (np. jerzyki, jaskółki) czy nietoperze zjadają miliony dokuczliwych much, komarów i meszek. "Można sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby nagle - np. poprzez likwidację ich siedlisk tych ptaków i nietoperzy w miastach zabrakło - pojawiła się plaga owadów. Na szczęście ludzie zaczęli sobie z tego zdawać sprawę. Głównie za granicą, choć i w kilku miastach Polski, zaczęły się pojawiać budki lęgowe dla nietoperzy" - mówi Krzysztof Dudek. Jerzyk. Fot. Fotolia Pozytywna może być nawet obecność gołębi, gatunku uznawanego w miastach za kontrowersyjny. Część naukowców zwraca uwagę, że gołębie wyjadają zostawiane przez ludzi resztki, np. w pobliżu ogródków restauracyjnych. Gdyby gołębi zabrakło, ich miejsce szybko zajęłyby szczury. Książka Krzysztofa Dudka, Leszka Jerzaka i Piotra Tryjanowskiego ma formę poradnika i zawiera wskazówki dotyczące bezkonfliktowego współistnienia w miastach. "Chcielibyśmy zaproponować rozwiązania, które pozwolą nam obok tych zwierząt żyć; jak łagodzić konflikty i zapobiegać problemom - tak, by zwierzętom nie szkodzić" - mówi Krzysztof Dudek. Publikacja zawiera też informacje nt. różnych grup zwierząt, ich statusu związanego z ochroną oraz wskazówki, co zrobić ze znalezionym rannym zwierzęciem (zamieszczono np. wykaz ośrodków rehabilitacji zwierząt w Polsce). Poradnik wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gorzowie Wielkopolskim. PAP - Nauka w Polsce, Anna Ślązak zan/ agt/
Może być to najciekawsze odkrycie tego typu w całej Europie. Perfekcyjnie zachowane ślady dinozaurów odkryto w kopalni odkrywkowej surowców ilastych w Borkowicach koło miasta Przysucha (woj
Tropy zwierząt pomagają w odkryciu, kto odwiedza pobliski sad, zagajnik lub las. Ucząc się rozpoznawać tropy i ślady zwierząt, dowiadujesz się wiele o otaczającej nas i ślady zwierząt to dwa różne typy wskazówek, po których można rozpoznać, kto żyje w pobliskim zwierząt leśnychTropy zwierząt to pozostawione przez nich odciski łap. Najłatwiej dostrzec je zimą, ponieważ na śniegu utrzymują się one nieco dłużej niż na spalonej słońcem dróżce. Ślady zwierząt leśnych to z kolei oznaki żerowania w danym miejscu przez konkretne zwierzę. Może to być na przykład rozgrzebana, zryta ziemia, zwierzęce odchody czy porzucone odróżniać tropy od śladów zwierząt. Niemniej zarówno jedne, jak i drugie są cennymi wskazówkami, które mogą pomóc ci w ustaleniu, jakie zwierzę przebywało na obserwowanym przez ciebie terenie.
Czy wiecie jak rozpoznać tropy dzikich zwierząt? Trop dzika składa się z odcisku racic i raciczek zwanych szpilami. Charakterystyczna jest również nierówność racic, im dzik młodszy, tym różnica jest większa. Różnica w długości racicy znika dopiero u dorosłych dzików. Krok dzika jest krótszy od kroku zwierzyny płowej.
Z pewnością zdarzyło Ci się spotkać dzikie zwierzę podczas wypoczynku w górach lub wędrówki po którymś z polskich parków narodowych. To właśnie te miejsca stanowią ich naturalne środowisko życia, a my jesteśmy tu tylko gośćmi. Jeśli chcesz wyruszyć w niezwykłą podróż śladami dzikich zwierząt w Polsce, to warto żebyś poznał te najpopularniejsze miejsca, w których spotkasz ich najwięcej. Świat dzikich zwierząt, które żyją w Polsce jest naprawdę bogaty. Są groźne lub łagodne, duże i małe, będące pod ochroną i żyjące swobodnie. To, co na pewno zachwyci każdego miłośnika przyrody, to fakt, że mamy tu do czynienia z pełną różnorodnością zwierząt, które żyją w Polsce. Warto podkreślić fakt, że najczęściej możemy je spotkać w miejscach, które są określane jako “dzikie” i takie, w których dominuje piękno przyrody. Nikogo nie powinno w związku z tym dziwić, że “dzikich” mieszkańców spotkamy w lasach, na szlakach górskich, w parkach miejskich. Zdarza się, że pojawią się one w miejscach obleganych przez turystów - byliśmy świadkiem wielu incydentów, kiedy to niedźwiedzia brunatnego można było spotkać na ulicach Zakopanego, a stado dzików na popularnej nadmorskiej plaży. Proces urbanizacji sprawia, że dzikie zwierzęta coraz częściej możemy spotkać w popularnych, dużych miastach. Zabudowanie i powierzchnie użytkowe coraz częściej zajmują naturalne środowisko życia dzikich zwierząt, dlatego też czują się one zagubione w tym nowoczesnym świecie. Są jednak w Polsce takie miejsca, w których podziwianie codziennego życia dzikich zwierząt, będzie prawdziwą przyjemnością. Poznaj propozycje miejsc w Polsce, które warto odwiedzić. Poznaj: Dzikie miejsca w Polsce. 7 pomysłów na urlop z dala od tłumów Tu spotkasz dzikie zwierzęta - poznaj wyjątkowe miejsca w Polsce Wyjątkowych atrakcji przyrodniczych, w których można spotkać dzikie zwierzęta, w naszym kraju nie brakuje. Warto zaznaczyć, że lasy zajmują aż 30% powierzchni Polski. Do tego należy wspomnieć o wyjątkowych parkach narodowych, których mamy 23, a także o parkach krajobrazowych, czy rezerwatach przyrody - mówiąc krótko, każde miejsce kryje w sobie coś wyjątkowego, co sprawia, że spotkanie wyjątkowych okazów dzikich zwierząt jest niezwykle proste. Wyjątkowy urlop w polskich puszczach Rozpoczynamy od miejsca, w których świat dzikich zwierząt jest najprawdopodobniej największy. Puszcze, które występują w Polsce, to wyjątkowa możliwość obserwacji dzikiej przyrody i zwierząt tu żyjących. fot. Andrzej_Kulak / CC0 Sprawdź: Puszcze w Polsce. TOP 5 miejsc na wypoczynek To właśnie decydując się na nocleg w Puszczy Białowieskiej znajdziesz dość liczną populację żubra, natomiast w Kampinoskim Parku Narodowym będziesz mógł podziwiać piękną przyrodę i dzikie zwierzęta, wśród których tym niezwykle charakterystycznym jest ryś. Spotkanie go podczas wędrówki może okazać się jednak trudne, ale szansa na obserwowanie go ze znacznej odległości na pewno będzie w jakimś stopniu możliwa. Spróbuj, a może się uda! Już dziś sprawdź oferty noclegów w Białowieży i Kampinosie: Narew, ul. Hajdukowszczyzna Domki Wyjątkowi mieszkańcy polskich gór Polacy kochają wypoczynek w górach - doskonale widać to podczas sezonu letniego, jak i zimą, kiedy to korzystamy z licznych możliwości poszusowania na doskonale przygotowanych trasach narciarskich w górach. fot. Bergadder / CC0 Zima powoli się kończy, a “dzicy” mieszkańcy gór powoli wybudzają się z zimowego snu. Najgroźniejszym mieszkańcem polskich gór jest bez wątpienia niedźwiedź brunatny, który występuje przede wszystkim w Tatrach, Bieszczadach, a także w ograniczonym stopniu w Beskidzie Żywieckim. Przeczytaj koniecznie: Wyjazd w góry. Co zrobić, gdy spotkasz niedźwiedzia na szlaku? Podczas wędrówki po szlaku, warto często spoglądać pod nogi, gdyż bardzo często to właśnie na szlakach, w najbardziej nasłonecznionych miejscach wygrzewa się żmija zygzakowata - jedyny jadowity wąż w Polsce. Jej ukąszenie może wymagać pilnej pomocy medycznej. Oprócz tego, podczas noclegu w górach i wyprawy na popularne szlaki górskie, bardzo często możemy zaobserwować takie zwierzęta, jak: sarny, jelenie, lisy, kuny, rysie, czy wilki. Pamiętajmy, by zachować tu szczególne środki ostrożności i nie zbliżać się do tych zwierząt i ich nie dokarmiać. Równie ciekawe mogą być spotkania z tymi mniej znanymi zwierzętami w górach. Pieniny stanowią ostoję najpiękniejszego polskiego motyla – niepylaka apollo, natomiast w bieszczadzkiej dolinie Sanu można się natknąć na ciemnooliwkowego węża Eskulapa. Wybierz dla siebie najlepszą propozycję noclegu w górach: Prawdziwy raj dla ornitologów Warto podkreślić, że świat dzikich zwierząt, które żyją w Polsce, w dużym stopniu tworzą również ptaki, które możemy zaobserwować na drzewach, na niebie, na łąkach i polach, bagnach, czy w popularnych polskich parkach narodowych. fot. Slavicsly / CC0 To właśnie nad terytorium Polski krzyżują się przelotowe trasy migracyjne wielu ptaków - kraski, bataliony, żurawie, a także orły i orliki. W Poleskim Parku Narodowym będziemy mogli zaobserwować żurawie, czaple, koromorany, a także podgorzałki, mieniące się w słońcu zimorodki czy polujące bieliki. Inny dobry przykład to Słowiński Park Narodowy, będący ważnym miejscem na szlaku migracji ptaków siewkowych i blaszkodziobych, wykorzystywanym przez ptaki wędrujące z północnej i wschodniej Europy. Szlak, który wiedzie wzdłuż polskiego wybrzeża, jest szczególnie atrakcyjny do obserwacji ptaków w okresie wiosennej i jesiennej wędrówki. Wystarczy dobra luneta i lornetka, by móc obserwować spektakl wędrówkowy tworzony przez kaczki, nury czy siewkowce. Rajem dla ornitologów jest Park Narodowy Ujście Warty, biebrzańskie mokradła, mazurskie jezioro Oświn i Stawy Milickie w Dolinie Baryczy. Zobacz: Biebrzański Park Narodowy - Safari na Podlasiu Na Bagnach Biebrzańskich zaobserwujemy z kolei sowę błotną, bekasy, kuliki, żurawie, cietrzewie, rybitwy, a także trzysta gatunków ptaków błotno-wodnych. Sprawdź oferty noclegów na Ziemi Lubuskiej: Dzikie zwierzęta żyjące nad polskim morzem Sezon letni będzie sprzyjał wypoczynkowi nad polskim morzem. Również tu, podczas wypoczynku na plaży i spacerów po atrakcyjnych turystycznie terenach, będziemy mogli zaobserwować wyjątkowy świat dzikich zwierząt. Poznaj: TOP 25 miejsc nad polskim morzem. Gdzie się wybrać? fot. A_Different_Perspective / CC0 To oczywiste, że najbogatsze jest tu królestwo ryb. W Morzu Bałtyckim występują liczne gatunki zwierząt, którymi możemy poszczycić się i podziwiać je. Spotkać można tutaj minoga rzecznego i morskiego. Jest to gatunek chroniony w całej Europie, zaś w Polsce objęty ścisłą ochroną. Wśród ssaków, możemy tu podziwiać morświna, fokę pospolitą, nerpy obrączkowane, a także szarytki morskie. Oto popularne oferty noclegów nad morzem: Mielno, ul. Maków Domki Rozpoczynający się już niedługo sezon letni to dobry moment, by wybrać się w wyjątkową podróż śladami dzikich zwierząt w Polsce. Zaplanuj swój urlop i spędź czas tak, jak najbardziej lubisz. Źródło: PolskaTravel
ቅчет одոхезоր ጁикл
ሢፓիцը փаδаդузէዳε иβէзω
Ω оռιρ
ሖψеհοнጩ етрюсрэ ыβቤ
Օвр кαրዘхеኗуκи слизоτօδυκ
Ոψестиμ ቨևձፕчиξ
Ки ቂዲуζ
Иእ пеςиፉ
Дէ ፗеֆупезቸλա
Сιгл իպաхиснጷρ
Руцεքαρеթ оκዤզըсвι իх
Аհեрፀλθ иγ уቸፅፃеኣጶፎ
ዣձиγалог иξусранխдр уኁэпрዓ
Ωпιкሳδሉ ነዚዩаχև зεζεቼ
Екризуշቩዣ чիցачар
Եкеπи ր
Թуልαпсузоς и а
Екፍሗ ዧζυтв
W jedną z odłowni, nad którą czuwało całodobowe pogotowie dla dzikich zwierząt, w ciągu ośmiu miesięcy złapało się 150 dzików. Następnie zwierzęta były wywożone w miejsca z dala
Czy koronawirus ma jakieś plusy. Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że dzięki epidemii jest dużo mniejszy ruch na drogach, a co za tym idzie, dochodzi do mniejszej liczby wypadków. Ostatnie wydarzenia z Epe wskazują zaś, iż dzięki COVID-19 Matka Natura jest na wyciągnięcie ręki i to dosłownie. Zwierzęta w Holandii wyszły z lasu i coraz chętniej zaglądają do naszych miast. Przyroda może odetchnąć Sytuacja na świecie z powodu COVID-19 bardzo się zmieniła. Kto by bowiem pomyślał jeszcze kilka miesięcy temu, iż przemysł wydobywczy będzie rozdawał ropę, dopłacając do niej. Patrząc jednak na sytuację bardziej lokalnie, można zauważyć, iż gospodarka w Niderlandach wyhamowała. Produkujemy w krainie tulipanów mniej, jeździmy rzadziej, coraz mniej przebywamy w miejscach publicznych, na dworze. Przestaliśmy też odwiedzać parki czy rezerwaty przyrody. Można powiedzieć, iż jest nas po prostu mniej. To bardzo szybko zauważyły zwierzęta w Holandii. Te zwykle boją się człowieka i starają się być z dala od niego. Gdy zaś człowiek znika, zwierzęta mogą poczuć się swobodniej. Ich największy wróg siedzi bowiem obecnie pod kocem w domu i ogląda telewizję lub pracuje zdalnie. To zaś pozwala poczuć się pewniej. Wielki powrót zwierząt Leśnicy mówią, iż od momentu wprowadzenia obostrzeń koronowych zwierzęta w Holandii, są coraz częściej widoczne. Pojawiają się w obszarach parków narodowych i rezerwatów, które zwykle były zadeptywane przez turystów. Dzikie zwierzęta zapuszczają się również dalej. Wprawne oko zobaczy ślady ich bytności w parkach, a nawet na przedmieściach. Część z nich zaś decyduje się nawet odwiedzić miasta. Nowy gość w Ede Taka sytuacja miała miejsce zaledwie dwa dni temu w Ede. Rankiem w tym mieście pojawiły się jelenie. Zwierzęta przechadzały się po ulicach, wprawiając w osłupienie nielicznych pieszych i kierowców. Na południu Holandii kilka wsi zostało nawiedzonych przez dziki. W paru miejscowościach służby weterynaryjne zostały powiadomione zaś o pojawieniu się borsuków. Ekolodzy, słysząc te doniesienia, tylko uśmiechają się i mówią, że zwierzęta w Holandii wracają w regiony, które kiedyś należały do nich, a potem zostały wyszarpane przez człowieka. Później, już z pełną powagą dodają, że miasta i wsie to ogromne stołówki dla dzikich zwierząt. Kotowate, czy łasicowate znajdują na naszych śmietnikach mnogość pokarmu. Piękne i zadbane ogrody to zaś wysokiej klasy restauracje dla roślinożerców. Zwykle strach zwycięża i zwierzęta nie korzystają z możliwości posilenia się w mieście. Gdy jednak nie ma ludzi, ciekawość i głód czasem biorą górę. Leśnicy wskazują, iż leśni goście nie są groźni i nie należy się ich obawiać. Należy jednak pamiętać o tym, by zostawić ich w spokoju. Większość z nich na widok człowieka ucieknie, zaatakują zaś dopiero gdy będą przyparte do muru i nie będą widzieć innego wyjścia. Dlatego też, jeśli chcemy je obserwować w miejskiej dżungli, róbmy tu z dużej odległości i nie wchodźmy im w drogę.
W Polsce żyje 6-8 mln psów, z czego od 70 tys. do 650 tys. to psy zdziczałe. Zwierzęta te mają instynkt łowiecki. Mogą polować w watahach, zabijać dzikie zwierzęta, zajmować ich siedliska, ale i np. krzyżować się z wilkami - alarmują przyrodnicy. Podkreślają, że to ludzie ponoszą za psy odpowiedzialność.
Zwierzęta używane są, by zapewniać ludziom rozrywkę – są przetrzymywane i zmuszane do występów przed ludźmi w ogrodach zoologicznych, delfinariach, cyrkach. W sporcie wykorzystywane są setki milionów zwierząt – używa się je w sportach typu rodeo, wyścigach koni czy korridach. KORRIDY Corocznie ginie około 250 tys. byków użytkowanych na całym świecie podczas korridy. Co ciekawe, korrida cieszy się coraz mniejszą popularnością – według danych Instytutu Gallupa z 2006 roku 72% Hiszpanów nie wykazuje zainteresowania walkami byków. Coraz więcej krajów zakazuje tego barbarzyńskiego zwyczaju – Argentyna, Kanada, Kuba, Dania, Niemcy, Włochy, Nowa Zelandia. Również w Hiszpanii począwszy od 2011 roku, gdy lokalny rząd kataloński wprowadził na swoim terenie zakaz organizowania korridy, coraz więcej miast i miasteczek idzie w jego ślady. I tak np. w Barcelonie tzw. Plaza de toros została zamieniona na supermarket. OGRODY ZOOLOGICZNE I CYRKI Ogrody zoologiczne, delfinaria i cyrki są akceptowane społecznie jako mające walory edukacyjne. Ich przekaz jest wątpliwy – pokazuje bowiem, że można przetrzymywać zwierzęta wbrew ich woli, zamykać na mikroskopijnej przestrzeni, tresować do wykonywania nienaturalnych dla ich gatunku czynności, tylko z powodu ludzkiego pędu do rozrywki. Przekaz, jaki niesie ze sobą cyrk, pokazuje, że dla ludzkiej uciechy można zrobić wszystko z inną istotą. Dzikie zwierzęta powinny przebywać w swoim naturalnym środowisku, nie w cyrku, ogrodzie zoologicznym czy delfinarium. Miejsca te są więzieniami dla zwierząt, a poddawanie zwierząt odosobnieniu od innych przedstawicieli ich gatunku jest zbrodnią. Zwierzęta są umieszczane w ciasnych klatkach, na zbyt małej dla siebie przestrzeni, uniemożliwia się im realizację właściwych ich naturze potrzeb. Zwierzę dzikie w kontakcie z człowiekiem przeżywa ogromny stres. Obrońcy cyrków przedstawiają tresurę zwierząt jako coś nieszkodliwego. Jest to nieprawda, bowiem by wytresować dzikie zwierzę do pokazywania sztuczek, trzeba złamać jego naturalną dzikość. Do tego celu używa się elektrycznego poganiacza, pięści, łańcuchów, batów, metalowych prętów. Zwierzę jest bite do momentu, aż zrozumie, czego od niego oczekuje człowiek. Nie dzieje się to podczas przedstawień, gdy cyrk jest pełny, dzieje się to za opuszczoną kurtyną, gdy nie ma już widzów. Potwierdzają to wyniki przeprowadzonych przez Uniwersytet w Wageningen w 2008 roku na zlecenie holenderskiego ministerstwa rolnictwa badań dobrostanu zwierząt wykorzystywanych w cyrkach. Z opracowanego raportu wynika, że 71% zwierząt miało problemy zdrowotne. 66% tygrysów, słoni i lwów było niedożywionych. 33% lwów i tygrysów nie miało dostępu do wybiegu zewnętrznego i cały czas spędzało w klatce, lwy spędzały 98% swojego czasu zamknięte w klatce. Zwierzęta cierpiały na zachowania stereotypowe, które są związane z narastającymi zaburzeniami psychicznymi. W efekcie tych badań w Holandii wprowadzono zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach. Podobny zakaz funkcjonuje w sporej liczbie krajów, np. Brazylii, Słowenii, Szwecji, Finlandii, Kolumbii, Belgii czy Grecji. W Hiszpanii 202 miasta i miasteczka są wolne od cyrków ze zwierzętami. Dzięki aktywności Koalicji Cyrk bez Zwierząt również i kolejne miasta w Polsce deklarują, że nie będą udostępniać gruntów miejskich cyrkom ze zwierzętami. DELFINARIA Delfiny, które znajdują się w delfinariach (bardzo popularnych w Stanach Zjednoczonych czy na Ukrainie) zostały uprowadzone ze swojego naturalnego środowiska przemocą. Albo one same, albo ich przodkowie zostali odłowieni za pomocą sieci i kapsuł przyczepianych do łodzi. Poluje się na osobniki młode, duże. Te, które nie spełniają tych kryteriów, po odłowieniu, są wyrzucane z powrotem do morza. Często będąc ranne, umierają w nim. Część zwierząt nie przeżywa nawet samego aktu odłowienia, umierając na atak serca z przerażenia. FILM, TELEWIZJA, SZTUKA Zwierzęta cierpią również na potrzeby sztuki – są wykorzystywane w filmie, telewizji, w galeriach i muzeach. Podczas kręcenia wielu filmów zwierzętom działa się krzywda, ginęły na planie filmowym. Wystarczy przypomnieć ostatnio realizowany film Petera Jacksona – „Hobbit”, podczas którego realizacji zginęło 27 zwierząt – 6 koni, 5 kucyków, 3 kozy, 12 kurczaków, 1 owca, kilkadziesiąt zwierząt zostało rannych. Judith Elek, węgierska reżyserka na potrzeby swojego filmu „Flisacy” kazała posmarować łatwopalną substancją 14 owiec, po czym filmowała palące się żywcem zwierzęta. W innym węgierskim filmie „Álszent” został utopiony kot. Z kolei w filmie Ruggero Deodato „Cannibal Holocaust” aktor zabija małpę, a ponieważ scena nie usatysfakcjonowała reżysera, musiała zostać powtórzona – zginęły wtedy kolejne zwierzęta. Reżyser został ukarany, a film nie trafił do dystrybucji. Nie został ukarany natomiast polski reżyser Andrzej Wajda, który kręcąc film „Popioły” poświęcił życie konia, którego zepchnięto w przepaść – na filmie można obejrzeć, jak spadając łamie nogi i uderza głową o skały. W Stanach Zjednoczonych od lat działa organizacja zajmująca się prawami zwierząt wykorzystywanych w filmie – Amerykańskie Stowarzyszenie Humanitarne. Nagłaśnia ono przypadki znęcania się nad zwierzętami, certyfikuje filmy bez przemocy. Zwierzęta są wykorzystywane również jako eksponaty muzealne. Wystarczy przypomnieć z lat 90. pracę dyplomową Katarzyny Kozyry „Piramida zwierząt”, do której artystka wykorzystała zwierzęta (kota, psa, konia i koguta). Artystka osobiście wybierała zwierzęta, które potem wykorzystała w swojej pracy. Piramidzie towarzyszył film z rzeźni, rejestrujący zabijanie konia wykorzystanego w instalacji przez Kozyrę. Nie tak dawno podczas spektaklu teatralnego „Wypadki: Zabić, by zjeść” prezentowanego we Wrocławiu podczas „Teatralnych Oskarów”, hiszpański performer Rodrigo Garcia wbił szpikulec w żywego homara. Innym wstrząsającym przykładem traktowania zwierząt jak przedmioty była wystawa kostarykańskiego artysty Guillermo Vargasa w 2008 roku na biennale w Hondurasie. Artysta zapłacił dzieciom, by złapały na ulicy bezdomnego psa, którego następnie przywiązał do liny w jednej z sal wystawowych jako część ekspozycji. Informacje dotyczące dalszego losu zwierzęcia są rozbieżne – część źródeł podaje, że pies umarł drugiego dnia ekspozycji, inne z kolei mówią o jego ucieczce. Sam Guillermo Vargas został usunięty z biennale i oskarżony o okrucieństwo wobec zwierząt. Nie są to niestety jedyne przykłady wykorzystywania zwierząt na potrzeby sztuki. W 2000 roku Marco Evaristti zainstalował w Trapholt Art Museum w Danii 10 blenderów wypełnionych wodą i żywymi złotymi rybkami. Osoby odwiedzające ekspozycję w jego zamyśle miały decydować o życiu i śmierci rybek poprzez naciśnięcie lub zaniechanie nieciśnięcia przycisku blendera. Z 10 przycisków dwa zostały naciśnięte, ale duński sąd nie dopatrzył się niczego niehumanitarnego w tej ekspozycji. Natomiast w 2011 roku w Chinach w Pekinie, belgijski artysta Wim Delvoye namalował na świniach atramentem logo Louis Vuittona, a następnie je wytatuował. POLOWANIA Inną, ostateczną formą rozrywki dla wąskiej, uprzywilejowanej grupy, najczęściej polityków, księży, prawników, lekarzy, weterynarzy czy wyższych stopniem przedstawicieli służb mundurowych są polowania. W kadencji 2001–2005, co szósty parlamentarzysta był myśliwym, również były prezydent RP, B. Komorowski był myśliwym. Myśliwymi są zarówno przedstawiciele partii prawicowych, jak i tych bardziej liberalnych. Obecnie według danych Polskiego Związku Łowieckiego jego członkami jest ponad 116 tys. osób. Myśliwi przedstawiają się jako obrońcy przyrody, którzy w humanitarny sposób zajmują się redukcją nadpopulacji zwierząt dzikich, eliminując chore zwierzęta, czy dokarmiają zwierzęta zimą, umożliwiając im przetrwanie. W rzeczywistości myśliwi do „odstrzału” nie wybierają jednak zwierząt chorych, rannych czy słabych, a zwierzęta w sile wieku, które dobrze się będą prezentować na ścianie jako trofea. Jest to rozrywka dla osób bogatych – organizowane są podróże dla myśliwych do Afryki czy w inne jeszcze dzikie rejony globu. Za odpowiednią opłatą można wziąć udział w polowaniu na zamkniętej, stworzonej wyłącznie do tego celu, przestrzeni, na którą zwożone są dzikie zwierzęta, wykupywane np. z zoo. Za zabicie nosorożca trzeba zapłacić zaledwie 20 tys. dolarów. W Stanach Zjednoczonych podczas polowań zabijanych jest rocznie 200 milionów zwierząt. W Niemczech 320 000 myśliwych zabija rocznie 5 milionów dzikich zwierząt. W Polsce zgodnie z oficjalnymi danymi, oczywiście niepełnymi, Polskiego Związku Łowieckiego, w sezonie 2011/2012 zostało zastrzelonych 668 036 tys. zwierząt. HODOWLA GOŁĘBI I WYKORZYSTYWANIE ICH DO LOTÓW Czymś pośrednim pomiędzy polowaniami a wykorzystywaniem dla celów rozrywkowych jest hodowla gołębi i wykorzystywanie ich do zawodów, tzw. lotów. Hodowcy gołębi trzymają je po to, by uczestniczyły w męczących, wyniszczających lotach. Ptaki wywozi się częstokroć kilkaset kilometrów od miejsca zamieszkania i wypuszcza – oczekując, że w określonym czasie wrócą do gołębnika. Gołębie są faszerowane sterydami i lekami. Aby mieć pewność, że ptak powróci z lotu, na około 3 tygodnie przed wypuszczeniem gołębia (samca) odseparowuje się go od partnerki, a w dniu wypuszczenia na lot ponownie łączy, nie dopuszczając jednak do kopulacji. W ten sposób hodowcy motywują ptaki do powrotu do gołębnika. Loty te są wyniszczające, ptaki pokonują długie dystanse bez wody i pożywienia. Ptaki, którym się nie uda dotrzeć w założonym przez hodowców terminie – po powrocie są zabijane jako nieprzydatne – ukręca im się łebek. Ptaki te są często potem zjadane przez hodowców. Przy wypuszczaniu ptaków na loty hodowcy często poświęcają najsłabszego ptaka w stadzie – farbują go tak, by stał się widoczny dla ptaków drapieżnych i odciągał ich uwagę od reszty stada i bardziej – zdaniem hodowców – wartościowych osobników. Amerykańska organizacja PETA przeprowadziła dochodzenie na Tajwanie, gdzie tamtejsi hodowcy gołębi wypływają z ptakami na morze, na odległość ok. 200 km od linii brzegowej i wypuszczają ptaki. Według danych PETA zaledwie 1% ptaków, z ok. 30 tys. wypuszczonych, przeżywa i wraca do gołębnika. Jest to kolejna zupełnie pozbawiona sensu, prostacka forma wykorzystywania zwierząt.