Ja wczoraj na Face'ie komentując wyniki wyborów napisałem tylko: "O kurwa! Mamy w Polsce, aż tyle debili!". Zaraz się pewnie oburzy grupa wyborców Peło, ale ja im odpowiem: 53 proc. głosów oddanych w Krakowie na megaszkodnika, totalnego nieudacznika, destruktura polskiej armii Bogdana Klicha świadczy o totalnym zidioceniu narodu.
Kategorie: Kultura | Autor: | Data: 12 listopada 2012, 20:55 | 2 komentarze Nastała nowa, świecka tradycja. Banda idiotów co roku powoduje, że sformułowania takie jak patriotyzm, marsz, czy duma narodowa kojarzą się z zamieszkami, chuligaństwem, mordobiciem oraz uzurpowaniem sobie prawa do bycia „prawdziwym Polakiem”. Nie mam nic przeciwko przeróżnym marszom z okazji rocznicy odzyskania niepodległości. Jeśli ktoś chce pokazać że jest dumny z bycia Polakiem, to uważam marsz za bardzo dobry na to sposób. Sam też wziąłbym w nim udział, gdybym miał pewność, że nie dostanę w ryj z płyty chodnikowej albo policyjnej pałki. Prawda jest taka, że idioci są zarówno wśród tych którzy maszerują, jak i tych, którzy mają pilnować bezpieczeństwa podczas owego pochodu. Dlaczego więc obie strony nie zrobią porządku w swoich szeregach? Z powodu pobłażliwości dla degeneratów wśród swoich i pogardy dla „przeciwników”. I jedni i drudzy myśląc o 11 listopada, szykują się nie na przemarsz ulicami, ale na napierdalanie każdego kto się nawinie. W ten sposób policjant-kretyn sprawia, że uczestnicy marszu nie szanują całej Policji, zaś pierwotniak który wyciera sobie tępą mordę biało-czerwoną flagą powoduje, że ludzie tak a nie inaczej widzą marsz. „Pamiętaj, że wartość ma nie to, co ty mówisz, ale to jak się to odbija w mózgu słuchającego” Oczywiście media wcale nie są bez winy. Po poniekąd niespodziewanym widowisku, które nam zaserwowano w zeszłym roku, podczas tegorocznych obchodów niejeden widz zaopatrzył się dzień wcześniej w popcorn (wiadomo, w święto sklepy zamknięte) i z wypiekami na twarzy oczekiwał rozpoczęcia marszu. Kto dramatyczniej przedstawi sytuację, która stacja będzie miała więcej pobitych reporterów, wreszcie czy większy udział w rynku będzie miał ten, komu spalą wóz transmisyjny, czy ten kto powie, że „na marszu faszyści biją lewicowych demonstrantów”. Właśnie, idea organizowania kontrmanifestacji dla LEGALNEGO marszu jest po prostu podważaniem legalności decyzji władz. Jeśli środowiska lewicowe chcą mieć własny marsz, to jak najbardziej mają do niego prawo, ale niech nie wpierdalają się między uczestników Marszu Niepodległości. Chociaż wiem, że na pokojowe współistnienie obu manifestacji nie ma szans. Każda ze stron naprawdę wierzy, że walczy z „siłami chcącymi zniszczyć Polskę”. „Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić” Swój udział mają w tym też politycy. To oni dokonują kolejnego rozbioru Polski, jednak o wiele groźniejszego, bo zawłaszczają nie terytorium a obywateli. Były premier pitoli coś o „autentycznych patriotach” (nowomowa jak sprzed lat), a obecny najważniejsze państwowe święto spędza za granicą. O płotkach nie wspomnę, bo oni od lat przyczepiają się do któregoś z przemarszów. Rzecz jasna tylko po to, żeby poprawić swoje własne notowania. A debile (nie mówię o wszystkich, tak po lewej, jak i po prawej stronie maszerują też inteligentni ludzie) chłoną gówno z ich ust. Cóż, miliardy much nie mogą się mylić. Jedynie Prezydent postanowił zrobić coś w duchu „święta wszystkich Polaków” i zebrał na swoim marszu ludzi reprezentujących różne środowiska. Co prawda sukcesu wielkiego nie było, bo wszyscy brandzlują się nad zamieszkami, ale zobaczymy w przyszłym roku. Niepokoić może jednak mnogość marszów – w tym roku w stolicy było ich 12. Podejrzewam, że z każdym kolejnym Świętem ta liczba będzie wzrastać. Jeśli kiedyś każda opcja pomaszeruje w swoją stronę, to z niepodległości nie będzie się komu cieszyć. Tytuł oraz śródtytuły są oczywiście cytatami z Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Niechciana prawda, niechciane rozmowy, niechciane rocznice ("Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy") "Niektórzy chcą kontynuacji" (C.ŻAK) Tragedia narodowa (większa od Zemsty i Hamleta) dzieje się od 5 lat. Na oczach wszystkich.
W tytule posta pozwoliłem sobie użyć słów wypowiedzianych niegdyś rzekomo przez marszałka Piłsudskiego, bo też żaden cytat lepiej nie zobrazuje tego, co chcę przekazać tym tekstem. Choć pewnie mógłbym też użyć nieco bardziej nowoczesnych określeń w stylu "Cebulandia" bądź też "Polaczkowatość"... Zacznę jednak od początku - od kilku tygodni możemy w radiu usłyszeć niesamowicie przyjemny, popowy utwór, którego refren stanowi nieprzyzwoicie wbijający się w głowę i niechcący z niej przez długi czas wyjść hook. Muszę przyznać, że trochę opadła mi szczęka, gdy w końcu, po pewnym czasie zorientowałem się, że track ten wykonuje nie kto inny, jak nasza rodzima Margaret. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo też nie zwracałem wcześniej na nią jakiejś większej uwagi - ot, wyszedł jej zdecydowanie utwór "Thank You Very Much", któremu w sukcesie dopomógł też nieco na wyrost niegrzeczny teledysk, aczkolwiek późniejsze, choć również całkiem przyzwoite "Tell Me How Are Ya" furory już nie zrobiło. Dlatego też myślałem, że Małgorzatę Jamroży należy raczej stawiać w jednym rzędzie z innymi próbującymi śpiewać szafiarkami, których podstawowym zajęciem jest paradowanie w najnowszej kolekcji Hansa Klossa. Tymczasem Margaret wróciła z mocnym argumentem w postaci tracku "Wasted", którego pozytywne brzmienie nieodparcie kojarzyło mi się z przebojami Elizy Doolittle sprzed kilku lat. "Skinny Genes" czy "Pack Up" opierały się w końcu na podobnym motywie, łączącym klimaty retro z lekkim wydźwiękiem współczesnego popu. Żeby ustrzec się przed ewentualnymi komentarzami - nie mówię, że "Wasted" to arcydzieło na miarę "Stairway To Heaven" jednak w zalewie tandetnego polskiego popu, stworzenie dobrej radiowej piosenki, która nie wywołuje we mnie chęci rzucania radiem o ścianę, to naprawdę nie lada wyzwanie. Szybko powędrowałem więc na YouTube'a by zapoznać się z oficjalnym teledyskiem, przy okazji, jak to mam w zwyczaju, przeglądając również komentarze. Po chwili teledysk poszedł w odstawkę - komentarze sprawiły, że mina na długi czas mi zrzedła. Tu pora na krótkie wyjaśnienie - okazało się, o czym nie miałem pojęcia - że wspomniany przeze mnie hook, na który składa się proste i melodyjne "pa pa papara pa pa pa" wcale nie jest dziełem Margaret. Najbardziej znanym utworem, który go zawiera jest "Piosenka o sąsiedzie" Ireny Santor z 1968 roku, choć używała go również Shazza. Autorem muzyki jest natomiast jeszcze kto inny - mianowicie Rosjanin Borys Potiomkin. To oczywiście wystarczyło, by w komentarzach pod utworem wybuchł 'flame war', którego kilka przykładów przytoczę poniżej: Od razu zadałem sobie pytanie: "Czy ja mieszkam w kraju debili?". Mógłbym jeszcze przyjąć, że po prostu do klawiatur dorwała się tzw. gimbaza, niestety od czasu integracji YouTube'a z portalem Google+ dość łatwo zidentyfikować użytkowników, co uświadomiło mnie, że ponad połowa autorów tych komentarzy jest starsza ode mnie. Czy naprawdę pojęcia takie jak 'sampel', 'cover' czy 'wykorzystanie elementu utworu za zgodą prawną autora' są zupełnie nieznane? Nie uwierzę, że to zwykłe trollowanie, bo komentarzy w tym stylu jest od zatrzęsienia, a ja wybrałem tylko pierwsze z brzegu. Cholera, pomyślcie tylko, jak w takim razie musieli wku*wić się członkowie ABBY, jak Madonna splagiatowała ich w "Hung Up". Ile "sanofabiczy" musiało wyrwać się z ust Stinga i pozostałych członków The Police, gdy bezczelnego plagiatu dopuścił się Puff Daddy. Ba! Później tego samego dokonał jeszcze włoski zespół Karmah! Czy ktoś naprawdę jest w stanie uwierzyć, że Margaret wraz ze swoim zapewne sporym sztabem producenckim, bez pozwolenia użyła znany podkład muzyczny? Nie chcę nawet mówić o tym, że jedynym elementem, który się powtarza, jest właśnie to "pa pa papara pa pa pa", w związku z czym posądzenie o plagiat świadczy moim zdaniem o dość zaawansowanym upośledzeniu umysłowym oskarżyciela. Równie wkurzające jest nieustanne jęczenie, że Margaret śpiewa po angielsku - cholera, mówimy o dziewczynie, która ma jakieś tam ambicje na karierę poza granicami Polski, więc czego się tu czepiać? Tym bardziej, że jako jedna z niewielu ma naprawdę niezły akcent. Częste też jest przyczepianie się użytkowników do faktu, że teledysk to jedna wielka reklama - kurczę, chyba lepiej zrobić ciekawy klip, w którym dość zgrabnie zastosowano product placement, niż jechać po taniości i produkować shit, którego później nie da się nawet oglądać. Tym bardziej, że pomimo mojej nieznajomości kosmetyków, wikipedia zdradza, że akurat firma Revlon to raczej nie powód do wstydu. Wydaje mi się, że powód tych narzekań jest prosty - typowa dla naszego kraju zawiść i mówiąc kolokwialnie, "ból dupy" o to, że komuś coś wyszło. Zamiast cieszyć się z tego, że w końcu ktoś systematycznie produkuje typowo radiowy pop na dobrym, europejskim poziomie, czepiamy się wszystkiego, czego tylko możemy się czepić. Specjalnie dla Was, kochani komentatorzy z YouTube'a, przygotowałem więc wiersz, na modłę Piłsudskiego: "Taki los już tego kraju, że najmilsze są w nim trupy, może więc czas spojrzeć w lustro, miast obrabiać innym dupy." Pozostałym polecam natomiast przesłuchanie "Wasted" autorstwa Margaret, która w idealny sposób wykorzystała znany, klasyczny motyw i przeniosła go na nurt współczesnego popu.
Cezary Żak udostępnił na swoim Facebooku artykuł zatytułowany "Okulawić Owsiaka", który opisuje akcję "Nie daję Owsiakowi", promowaną przez symbol odwróconego serca. Pod zamieszczonym linkiem aktor zacytował słynne zdanie marszałka Józefa Piłsudskiego: "Naród wspaniały, tylko ludzie kur…". Wpis spotkał się z głównie
Sytuacje opisane powyżej to oczywiście patologia, tu nie ma nawet pola do kurwa, przedszkola i żłobki powinny być zamknięte. Kombinuje się z uczelniami, szkołami, a przedszkola i żłobki to taki temat tabu, udajmy że nie ma problemu, może się nikt nie bo, jak zamkniemy przedszkola i żłobki to trzeba będzie dać zasiłki dla tych ludzi, którzy zostaną z dziećmi. Student, licealista czy nawet większość dzieci z podstawówki zostaną sami w domu, a ostatecznie można z nimi pracować zdalnie bez większego problemu. Z 2-3-4 latkiem się w domu średnio popracuje, bo wymaga bardzo dużo stałej uwagi. No i nie każdy w ogóle może pracować z zaznaczam, że przedszkola i żłobki to są miejsca, w których najtrudniej o zachowanie obostrzeń sanitarnych, bo ni chuja nie upilnujesz dzieci, żeby nie żuły tej samej zabawki albo nie kichały na siebie, nie lizały się i chuj wie co jeszcze. Maseczki też takim nie zał ze strony rządu to jest takie udawanie, że problemu nie ma, bo nie ma za bardzo kasy na zasił rodzic możesz próbować siedzieć pół roku w te i nazad na l4 na dziecko, ryzykując, że Cię Janusz wyjebie z pracy, jeśli w ogóle masz umowę o pracę. Aaaaaalbo... udawać, że ten katarek i kaszelek to tylko alergia, nothing to see here. A kto miał dzieci to wie, że taki "katarek i kaszelek" potrafi się utrzymywać czasem mam ten luksus, że jak zaczęła się pandemia, to żona poszła na zasiłek na dziecko, a jak zasiłek ukrócili to akurat zaszła w ciążę, zwolnienie ciążowe, a teraz urlop macierzyński, a syn od roku siedzi w domu. Ale nie każdy ma ten luksus, że sobie zajdzie w ciążę w dogodnym tego, zamknijcie przedszkola i żłobki chuje.

Ludzie przyjeżdżają zewsząd tylko po to, żeby się ścigać. Tam regularnie ustanawia się i bije rekordy prędkości na lądzie. Pierwsza kolej transkontynentalna w Ameryce narodziła się, gdy złoty kolec został wbity w ziemię w 1869 roku na szczycie Promontory Summit, gdzie spotkały się linie Union Pacific i Central Pacific.

ja znów w robocie.. dzień jak dzień nie odczułam, że coś się zmieniło z nowym sylwek był wporzo... co prawda nie doczekałam północy, fajerwerki to miałam ale w głowie i co najważniejsze pomęczyłam się wieczorem a rano wstałam jak młody bógmam nawet postanowienie noworocznewracając z sylwestra z chłopakiem postanowiłam Od tego roku piję tyko przy większych okazjach... i ty też dodałam- mój luby się roześmiał...w sumie to rozumiem bo u nas często jest święto coś czuję że i dziś popijemy bo mama wraca z Niemiec a taki syf w domu... nie wiem jak ja to ogarnęnajgorsze będzie uporządkowanie kwiatów bo mi pousychały i trzeba je przeżadzićale nie myśl,że jestem niedbała po prostu za dużo miałam na głowie, praca, młodsze rodzeństwo i robienie obiadów... o kurcze obiad... trzeba będzie coś wymyśleć na jej powrót...o panie! ! dobrze, że chociaż pranie zrobiłam..... w sumie to nawet 4 1. wypiłam w pracy szampana...zmuliło bo potem był tort siedzę w pracy.. jak zawsze zresztą... mamy dużo robotya ja juz wymiekam, zerwę się o 14 i też będzie dobrze....pogoda jest za śliczna żeby w papierach siedzieć a przyda i sie troche ruchu bo po wczorajszej "kobiecej chorobie" to chyba moj chłopak zasłuzył na więcej czasu i uwagiale się z nim podarłam myslałam, że faktycznie wyjdziea co ja niby mogłam zrobic??? napiecie i tylenajgorsze, że faceci tego nie umią pojąc i myślą że jak juz przychodzi ten dzien to dla nas radość bo możemy się wyrzyc zasłaniając to nawet myslałam że mnie to minie ale jednak nie... mam yo co miesiąc i na szczęście mój luby wybacza mi za każdym razempoczucie winy tez jakieś mam ale czy to ważnę??? ważne, że mu staram sie to wynagradzać....kocham go..tylko zawsze sie zastanawiam czy za 20 lat też tak będzie.... niech ktoś mi powie że to nie aniołek....może jestem infantylna ale ona jest dla mnie najpiękniejszą kobieta na świecie pierwszy raz od 1,5 miesiąca mam w pracy zapier... ale dobrze mi z tym bo przynajmniej się nie nudzę. jest miło dziekuje wszystkim za miałam prawie spokojne... tylko wczoraj jakos tak nie po bożemu wyszło..zajechałam z"rodzinką" do warszawki do mojej siostry, w końcu zobaczyłam swoja siostrzenicę... jest śliczna ma 4 miechy i nie płacze, wszyscy brali ja na rączki i nosili, ale ulała się oczywiście na mnie...2 razy....poza tym było dobrze czego sie nie spodziewałam, bo byłam z nią mocno skłócona ale nie było źle, wręcz przeciwnie była miła i nie poruszała drażliwych tematów, troszkę wypiłam za zdrowie maleństwa potem powoli mieliśmy wracać do domu ale jeszcze do mojego zajrzeliśmy i tak do 23" piliśmymusieliśmy wracać tylko dlatego tak wcześnie bo dziś do pracy trzeba było... do łóżka doczłapałam sie o północy. było dobrzenie żałujęa tak poza tym to się zastanawiam kim jak chcę być i czy będę tym kimśpowoli zdaję sobie sprawę że gubie gdzieś moje dziecinne marzenia, teraz myśle o pracy w jakimś urzędzie bo to stabilne, poważne i nudne...ble...a gdzie mój bar... moja restełracja czy własny sklep z pamiątkami... nic juz nie jeszcze kilka miesięcy temu potrafiłam spełniać swoje marzenia... pracowałam jako barmanka a nawet przez chwilę byłam zbuntowanym aniołem. kiedyś był taki serial i podobało mi sie to, że ma taki słodki fartuszek, sprząta i kręci się wokół bogatch końcu się zebrałam i znalazłam pracę w **** hotelu, było świetnie, miałam swój uniform, sprzątałam, dostawałam napiwki, widziałam obrzydliwie bogatych ludzi.... i nieważne było że płakałam... nie mogłam chodzić itd. ... ważne było to że to była moja wymarzona(na chwilę) praca. po miesiącu nic już nie bolało a praca sprawiała przyjemność...jeśli chcesz to można wszystko... można samemu spełniać marzeniatylko, że ja nie wiem jak odnaleść tą drogę po której kiedyś tak łatwo się chodziłopowodzenia wszystkim Dziś wigilia a ja w pracy, co prawda krócej, ale jakos tak dziwnie. Co roku o tej porze krzątałam sie po kuchni i jakos ten czas leciał do wieczora. Ta wigilia bedzie inna niż wszystkie. Będzie bez siostry(trochę mnie to cieszy), bo założyła rodzinę i siedzi w warszawce, no i bez mamy, która wyjecheła wczoraj za granicę. Ale nie będzie źle, idziemy do rodziny mojego chłopaka. Pewnie bedzie miło, może choć w tym roku będzie bez kłótni, bo taka tradycja jest, że kłótnia w wigilię to podstawa, w sumie nie umiem tego nazwać tradycją, ale... czasem sie bardzo staram ale czuje, że każdy ma do mnie o coś juz nie wiem co pisać...Życzę Wszystkim Spokojnych Świąt... wybaczenia wszystkich przykrości, zadowalenia z rodziny i przyjaciół, spełnienia marzeń, nawet tych, o których boicie się Swiąt ! ! cz1-A co pan tak siedzi po ciemku panie Lucjanie?-spytała nawa stażystak wchodząc do pokoju jednego z wie pani ślepemu to nie przepraszam... nie wiedziałam-powiedziała nie szkodzi, przyzwyczaiłem się... .-Przepraszam tak mi głupio, powinnam wiedzieć.... A jak się pan czuje? Nic nie trzeba pomóc ?-Proszę wybaczyć, ale ze wszystkim doskonale radzę sobie sam, przez lata można się tego nauczyć. Nawet jak się masturbuję to wiem gdzie trafić żeby panie sprzątające nie miały dodatkowej zamurowało, nie wiedziała co ma zrobić, a tym bardziej jak skomentować wypowiedź pana sie nie boi... nie robię tego przy , nie boję się- odpowiedziała speszona. -Drży pani się żyję tak wystraszonego maleństwa nie słyszałem. Pani naprawde się nie martwi o nic, nie będę pani podrywał, ani molestował, bo niby jakie szanse ma stary, niewidomy mężczyzna przy pięknej , młodej za komplement, ale aż tak piękna nie pani-ciągnął dalej- nikt o tak anielskim głosie nie może mieć brzydkiej duszy i pan czegoś?- zapytała trochę ciepła, dotyku delikatnych dłoni.. sam nie wiem, a co panienka może mi dać?-No wie pan?!! Chodziło mi o kaczkę czy coś..., a pan o tkich świństwach!-Przepraszam to był nietakt z mojej strony, jak mogłem urazić damę. Prosze przyjąć moje się nie stało, to chce pan coś?- niechętnie rzuciła-To panienka powie jak się nazywa, a ja powiem czego ja prosze żeby się Ania na mnie nie gniewała dobrze?-Co?! Nie panienka już iść... i niech sie nie gniewa-dodał z uroczym uśmiechem za, którym kryło się coś więcej niż zwykła zdenerwowana To był jej pierwszy dzień i od razu taka porażka. Wiedziała, że nie będzie to łatwa praca, ale czuła, że jest do tego stworzona. We krwi miała pomaganie inny, oddawanie całej siebie. Po nieudanym związku całkowicie oddała się pracy. Długo szukała odpowiedniego miejsca dla siebie i gdy, w końcu je znalazła okazało się, że nie poradzi sobie z tą poprzeczką, którą tak wysoko sobie postawiła. Lekko zakłopotana po zaistniałej stytuacji postanowiła wrócic do pokoju pracowników. Otworzyła drzwi i usiadła na krześle przy szklance niedopitej rano kawy. Nie było nikogo. Siedziała w zamyśleniu kilka minut, gdy nagle pomyślała, że "nie! nie będzie jej jakiś stary cap obrażał, to że jest nowa wcale nie oznacza, że można jej ubliżać. Tak ! pojdę i mu powiem co o nim myślę i jak powinien się do mnie zwracać, no może nie był, aż taki okropny, ale... ale to niedopuszczalne,żeby mieć takie podejście do pracowników, pójde i mu wygarnę...". Juz wsytała i miała iść gdy w drzwiach stanęły dwie pracownice-I co zapoznałaś sie trochę z mieszkańcami? co się stało? Masz taką minę jakby cię koń lepiej by było żeby to był koń...-Nie mów, że zaszłaś do pana Lucka? Przeciez mówiłyśmy ci,że to trudny trudno sama sobie jestem poszłaś? I co mówił? Na co tym razem jest chory?-Na nic, wyglądał o co chodzi?-Mówił o takich dziwnych rzeczach..-To znaczy?-No.. był niemiły, mówił, że lubi się masturbować, ale żebym się nie bała bo przy mnie tego nie zrobi.. oj było tego trochę, nie chcę mówic o tym szczegółowo, ale nie wiem... może niewidomi ludzie mają taki szczery stosunek do zabawianie się?!- pracownice wybuchnęły śmiechem- No teraz to przeszedł sam siebie-mówiły nie mogąc powstrzymać Odkąd 2 lata temu przyszedł Heniek złota rączka to z nikogo takich jaj nie zrobił- powiedziała to? To pan Lucjan nie jest niewidomy?-Nigdy w życiu nie był- mówiły juz przez co jeszcze dodał? Może powiedział, że jesteś jego zaginionym żebyś umyła mu przyrodzenie, bo sam się boi siły swoich dłoni- dodała się śmieją, a ja wyszłam na jakąś przejmuj się, pan Lucek robi taki chrzest bojowy dla każdego noweg pracownika. Wiele razy obiecywał, że juz nie będzie, ale nie może się powstrzymać. Ludzie w starszym wieku muszą mieć jakieś zajęcie, czasem dziwaczeją, ale to nic szkodliwego, trzeba sie nie ukarzemy człowieka tylko dlatego, że ma bujne poczucie humoru-dodała ciągle się śmiejąc jedna z tak.. rozumiem-mówiła Anka- ale to takie nieludzkie teraz przez miesiąc wszyscy będą o tym mówić, panie też mogłyby się powstrzymać od śmiechu chociaż w mojej ale to się udało panu Luckowi, a mówic o tym będą pewnie nie przez miesiąc, a dłużej. Pana Heńka to jeszcze co sie stało?-spytała Ania z nadzieją, że wybryk pana Lucjana w stosunku do majstra był gorszy i utkwi bardziej w pamięci niz to co zrobił czasem sie wszystkiego ile zechcesz zostać?- dodała czemu mam odejść?-Wiele osób nie daje sobie rady z tą pracą i juz nawet nie chodzi o pana Lucka bo on tylko jedną tak przestrzaszył, że co ze mną?-Nic, wszystko zależy od siedzę w pracy... czas mija szybciej niż myślę choc ciągnie się za dniem mijają jakby je anioł leniwie ręką przeganiał. mój kochany jest wpracy... rzadziej się teraz widujemy a mimo to kocham go jeszcze bardziej i jeszcze mocniej tęsknię... rozłąka nawet krótka czyni cuda szczególnie gdy ludzie sie kochająU mnie mroźny dzień bez śniegu, czasami zerkam przez okno z nadzieje, że zaraz zacznie sie sypać z nieba drobny śnieg... czas mija... śniegu brak. Nieubłaganie zbliża się sobota. Boje się bo to będzie ciężki dzień. Najprawdopodobniej wstane rano i sie zacznie. Wszystko zależne jest od mojego ukochanego czy będzie pracował, czy też nie. Jeśli tak to mama wiezie nas do babci i tam z siostrą będziemy sprzątać i ubierać choinkę.. babcia pewnie ne zechce, zawsze uważa że to niepotrzebne, a po co.. itd. Potem na zakupy, pakowanie prezentów, pomoc przyszłej teściowej..mamusi i pożegnanie mamy mojej, bo na święta jedzie do Niemiec do swojego nowego mężczyzny. Nie powiem będzie inaczej, ale z drugiej strony to nie aż tak źle. Lubię tego Pana a i mama od nas żeby aniołki opiekowały sie moja rodziną zawsze i tuliły skrzydłami szczególnie w tych najtrudniejszych dniach. To bylo okropne. Wigilis w pracy i nie tylko. Dzień zaczął sie tradycyjnie od kawki i ciasteczek, a potem do pracy... po paru godz. śniadanie-bylo bardzo obfite. A potem przyszedł posterunkowy i przyniosł tort bo miał imieniny... ale sie objadłam. I to mi wystarczzylo aż aż ale szefowa zrobiła wigilie dla szych i po ich wigilii mialyśmy z dziewczynami sprzątać a że sporo zostało to i mysobie poucztowałyśmy.. Jak Boga kocham nic już do końca dnia nie tknęłam...A dziś kolejna wigilia i jutro jeszcze jedna.... Myślę, że tego nie przeżyję , juz mnie brzuch boli, jade na zielonej herbacie i nie wiem jak to się skończy Chyba znów zaczynam być szczęsliwa. Mój chłopak zmienił prace i chodzi mniej zestresowany, co prawda widzimy się rzadziej ale wole to niż jego męczenie sie przy poprzedniej pracy. Jak po okresie próbnym dostanie umiowę o prace to bedziemy mogli wziąć kredty na mały słodki domek. Bardzo go kocham i nie wiem jak mogłam mysleć o tym fiucie z włodawki...Wierzę swięcie, że nam musi się udać. I wcale nie jest święta a ja mam dużo na głowie. Nie mam pojęcia jakie zrobić prezenty. W tamtym roku wywaliłam kilka dobrych stów a w tym postanowiłam, że będzie skromnie... ta... tylko co kupić. A mam tak najbidniej 10 osób tym humor zaczą mi się poprawiać i wcale nie jest źle... "-Powiedz mi Noah co najbardziej utkwiło ci w pamięci z tych wakacji? coś szczególnie?-Nie-odparł-Nic nie pamiętasz?-Nie, nie o to chodzi- odparł po chwili cicho, z Opacznie mnie zrozumiałaś. Ja naprawdę pamiętam wszystko. Pamietam każdą wspólnie spędzone w każdej z nich było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć: ta znaczyła więcej niz pozostałe. Całe te wakacje były doskonałe, każdy powinien przeżyć w swoim życiu takie lato. Jak mógłbym faworyzować któreś wspomnienie."PAMIĘTNIK NIHOLAS SPARKSNiepotrafiłabym chyba żyć bez tego uczucia tęsknoty i wiecznego czasami kocha się za nic i za wszystko. jestem troche młot może mi ktos pomóc co zrobić jak przy komentarzach nie ma tych 4 literek tylko mały seksowny x ale smiesznie... jest właśnie Biskup na górze .. a co jest śmieszne ??? ha ha przyjechali ciężarówka z płytkami i muszą stać pod urzędem aż bp sobie pójdzie.. ha ha może dla was nie śmieszne ale tu się sajgon zrobił. no no humorek mi sie poprawia wyszło słoneczko i jest nawet znośnie, co prawda nie wiem jak tam z mrozem ale jak wyjdę z roboty to sprawdzę, no chyba, że mnie pogonią po jakieś papiery...troche ruchawo sie zrobiło, przyszła jakaś baba bluzki sprzedawać, a zaraz ma biskup na wizyte wpaść...wyobrażam sobie jak to będzie, wejdzie czarny gość a my będziemy musieli wstać i stać i stać i stac... aż on sobie pójdzie. mam nadzieje, że będzie tylko chwilę bo mi d... do krzesła przyrosła śnieg spadł...! ! !fajnie co???ta jasne tyle go napadało, że chyba dupą po asfalcie będę śmigać, a miałam taką ochotę na wytarzanie się w śniegutrudno mój chłop będzie musiał się napocić żeby wmówić mi że jest piękna zima( żeby mi smutno nie bylo). wybacz nie wiem jak Cię znaleść.... Wiersze zawsze będą dobre jeśli będą zawierały cząstkę autora... Pisz bo nic nie będzie szczerszego od tego co wypłynie z twego serca Wzięłam taki tytuł bo nikt nie wchodzi na wiersze, to wydaje sie takie nudne... a jednak rusza człowekiem coś co ma w sobie cząstkęDwadzieścia poematów o miłości i jedna pieśń rozpaczy - 20 Neruda Pablo Mogę pisać wiersze najsmutniejsze tej nocy. Pisać na przykład: "Ta noc rozgwieżdżona, i drgają błękitne gwiazdy w oddali". Nocny wiatr krąży po niebie i śpiewa. Mogę pisać wiersze najsmutniejsze tej nocy. Kochałem ją i czasami ona też mnie kochała. W takie noce jak ta miałem ją w ramionach. Całowałem ją tyle razy pod niebem bezkresnym. Ona mnie kochała, czasami ja ją też kochałem. Jakże nie było kochać jej wielkich zapatrzonych oczu . Mogę pisać wiersze najsmutniejsze tej nocy. Myśleć, że jej nie mam. Żałować, że ją straciłem. Słuchać nocy ogromnej, jeszcze ogromniejszej bez niej. A wiersz spada na duszę jak na łąkę rosa. Cóż, moja miłość nie mogła zatrzymać jej. Noc jest rozgwieżdżona, a ona nie jest ze mną. To wszystko. Daleko ktoś śpiewa. Gdzieś daleko. Moja dusza nie może się pogodzić z tym, że ją straciłem. Jakby dla przybliżenia jej, mój wzrok jej szuka. Moje serce jej szuka, a ona nie jest ze mną. Ta sama noc jak przedtem bieli te same drzewa. My, ci jak wtedy, już nie jesteśmy ci sami. Już jej nie kocham, to pewne, ale jakże ją kochałem. Mój głos szukał wiatru, aby dotknąć jej słuchu. Z innym. Będzie z innym. Jak przed moimi pocałunkami. Jej głos, jej jasne ciało. Ich oczy bezkresne. Już jej nie kocham, to pewne, ale być może ją kocham. Tak krótka jest miłość, a tak długie jest zapominanie. Że w takie noce jak ta miałem ją w swoich ramionach, moja dusza nie może się pogodzić z tym, że ją straciłem. Chociaż to byłby ostatni ból, jaki mi sprawia, i to są ostatnie wiersze, jakie z nim piszę. Pamiętnik Nicholasa Sparksa:Jedna z najpiękniejszych powieści o miłości...Kocham ją... jest w niej coś za czym się tęskni i coś w co sie skrycie wierzy. Nie polecam jej nieszczęśliwie zakochanym, bo sprawia, że można uwierzyć we jest jeżeli ktoś ją czytał to podkreślam, że to subiektywna ocena i możecie sie nie zgadzać
Zrzutka zrobiła nam promocję zbiórki. Poczytałam komentarze. Jest mi niedobrze. Piłsudski miał rację. "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy". https://facebook

Trudno się nie zgodzić z klasykiem, patrząc dookoła na krzątaninę kolegi Toli, przy autostradach, stadionach i gazociągach. Obraz jest wart tysiąca słów, zatem oczywiście coś krzepiącego, poza soczystym, żołnierskim podsumowaniem, wartość srebro, made in Poland, z certyfikatem. Więc coś się w tym kryzysie jednak dzieje. Owszem. Ciekawi świata znają akcję Maxa Keisera pt. Buy Silver, Crush JP Morgan. Wiem, wiem, teorie spiskowe itd... OK, niech sprawdzi moją ostatnią prognozę dla srebra i popatrzy na wykres oraz dalszy jego rozwój, tylko tyle, zanim przystapi do jakiejkolwiek rozmowy. Wracając do Maksa, który w latach chwalebnej młodości młócił opcje na NYSE, więc o giełdach co nieco wie, oto polska premiera jego medalika pamiątkowego. Oczywiście ma wartość monetarną, jak wybito na rewersie. 1 gryfon stoi. Wiem, że Benek nie uważa kruszcu za pieniądz. Senator Ron Paul ostatnio zadał mu to podchwytliwe pytanie w Kongresie- Czy sprawdza Pan ceny złota?- Tak, Nie martwi sie Pan nimi? Czy uważa Pan, że złoto jet pieniądzem?- Nie. Złoto jest Rona Paula jeszcze wrócę. Teraz dość powiedzieć, że nasz pocieszny brodacz, nazywany przez szanowanych spekulantów kłamcą, nie zgadza się z maestro Grynszpanem, że złoto jest pieniądzem. Dajmy mu zresztą spokój, bo brodaty profesor nie zgadza się już sam ze sobą, ale żeby to wiedzieć, trzeba najpierw to u niego przeczytać, prawda :)Za chwilę będzie zatem jeden keiser, potem może jeden denar itd. zupełnie jak w starożytności. Jak się medalik nazywa, tak naprawdę w długim okresie nie ma znaczenia, co ma znaczenie, to zawartość kruszcu. Zupełnie jak niedawno zawartość cukru (w cukrze). Jedna uncja. Na marginesie pan pułkownik Kadafi, który potyka się na pustyni z siłami postępu, uruchomił giełdę złota i bije nawet złote monety (bank centralny Libii trzyma rezerwy w złocie), zwane dinarami. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że nie zdążył na rozmowy z Angeliką Wielką oraz jeszcze większym Mikołajem z Paryża, z którymi od pewnego czasu gaworzył o nowej walucie, opartej na ropie i złocie, bo mu wycieczki Arabów na Toyotach, przy wsparciu nalotów rakietowych, przeszkodziły. Taki nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Starzy Arabowie mówią wszakże, że co się odwlecze, to nie uciecze, a karawana jedzie dalej. Tymczasem my mamy całkiem chrześcijańskie monety z naszym każdego coś miłego, a to dopiero początek... Kto słyszał o gryfonie, porąbało gości? Nie całkiem, przypadkiem to godło woj. pomorskiego. Willkommen in Zoppot, przyjemnej kąpieli :-)Aha, ten Ron Paul, jest w przygotowaniu... Jak się będzie nazywał, to jest zagadka, bo nominał pewnie tradycyjnie - jedna uncja i 1/10 kurs gryfona na allegro: 305 pln, czyli 110 lolarów za gryfona. Nieźle. Widzę hossę na prawdę (w tym z domieszką ironii:-)

Albo zaproponujcie referendum. Zróbcie cokolwiek, ale dajcie powód, by Wam wierzyć, że chodzi Wam o "dobrą zmianę", a nie tylko o "zmianę". Marszałek Piłsudski powiedział kiedyś o Polakach: "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy". Mam dwie prośby w nawiązaniu do słów Marszałka. 1.

Zobacz zdjęcia produktu z bliska (bez nadruku) Koszulka z Józefem Piłsudskim - Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy - koszulka męska, damska, bluza, różne kolory i fasony. Więcej koszulek patriotycznych znajdziesz >>TUTAJ< SqZg. 102 70 471 450 48 200 455 494 260

naród wspaniały tylko ludzie koszulka